
No dobrze, wychodzi więc na to że chyba trochę przesadziłem z moim zachwytem Siargao. Bo ostatecznie ile można, palmy, plaże i nic więcej. Wyspa nie oferuje tak naprawdę za wiele dla osób które nie surfują, a co lepsze, sama wyspa nie oferuje również nic dla osób które surfują, bo żeby naprawdę posurfować trzeba popłynąć pomiędzy dwie małe wyspy obok. Co więc tak naprawdę oferuje Siargao?

Zobacz praktyczny przewodnik po Siargao
Pobyt w raju – piękne hasło. Po pierwszych momentach zachwytu (czyt. pierwszy tydzień) i po drugich momentach akceptacji (czyt. drugi tydzień) przychodzi czas kiedy zaczynam się zastanawiać co tak naprawdę można tutaj ze sobą począć. Okazuje się że wyspa ta dobra jest na krótkie wakacje, na których liczy się tylko plażing, smażing i surfing. Nie za wiele jest tu klubów, nie za wiele turystów i ogólnie niespecjalnie jest co robić. Turystyka na wyspie zaczęła rozwijać się dopiero w 2002 roku, przedtem jak ostatnio się dowiedziałem wyspę odwiedzało może kilkunastu turystów rocznie.

Ma to wszystko jakiś swój plus, jak ktoś jest zmęczony zgiełkiem miejskiego życia i chce pożyć wśród wspaniałej przyrody to miejsce na pewno jest dla niego. W sytuacji w której ja jestem, pracując nad projektem i po prostu tu mieszkając, korzystając przy okazji z uroków tropików okazało się że jestem jednak dużo bardziej miejskim zwierzęciem niż mi się wydawało.

Tęsknie do klubów, tęsknie do restauracji, do świeżego mięsa i różnych innych fanaberii jak świeże warzywa. Nie wspominałem chyba wcześniej, że pomimo tego że jesteśmy na wyspie otoczonej z każdej strony oceanem, rafami koralowymi itd. kupienie świeżej ryby jest raczej trudne, mięso też jest słabo dostępne i tak właściwie na co dzień żywić się można mięsem z puszki i ryżem. Lokalna ludność zadowala się w zasadzie ryżem i mango (to ostatni muszę przyznać wyjątkowo smaczne).

Ostatni weekend spędziłem że General Luna, czyli tym miasteczkiem gdzie dziać się ma całe życie turystyczno-towarzyskie. Niestety też za wiele się nie działo, jest jedna dyskotek i jeden klub, w obu razem tak ze 100 osób, i tyle. Ponieważ od miasteczka tego dzieli mnie 18 kilometrów drogą, lub 3 kilometry wodą, dostać się tam można albo wypożyczonym motorem, albo łódką, z obu opcji druga jest zdecydowanie przyjemniejsza i również szybsza. W sezonie z pewnością jest tutaj więcej osób, jednak decyzja została podjęta i zaczynam szukać innej wyspy gdzie do cywilizacji byłoby trochę bliżej. Tymczasem żegnam Siargao Filipiny raczej mi się z tą wyspą kojarzyć nie będą.



