
Pierwszą część tego postu napisałem w 2014 roku, świeżo po powrocie z Islamabadu. Na cześć drugą zbierałem się 3 lata. Teraz będą to więc bardziej wspomnienia i powidoki tego co tam doświadczyłem, całe szczęście Islamabad zapadł i dość dobrze w pamięć, nie będę więc musiał niczego zmyślać. Pierwsza część relacji z Islamabadu do przeczytania we wpisie Ukryty Diament Azji – Islamabad część 1.
Meczet Króla Faisala
Po centrum handlowym Centaurus zdecydowałem się na odwiedzenie największej ‘atrakcji’ stolicy Pakistanu, Meczetu Króla Faisala. Jest to świątynia położona u stóp górskiego zbocza i prawie że otoczona jego ramionami. Ten największy meczet Azji Południowej zaprojektowany został przez tureckiego architekta Vedata Dalokaya. Jego konstrukcja rozpoczęła się w 1976 roku a zakończyła 10 lat później. Projekt świątyni wybrany został w drodze konkursu a sam meczet nazwany został na cześć króla Arabii Saudyjskiej, zamordowanego w 1966 roku, Fajsala ibn Abd al-Aziza. Był on głównym wspierającym budowę narodowego meczetu Pakistanu i w ten sposób jego starania zostały uhonorowane.


Budynek może pomieścić ponad 10 tysięcy osób, a boczne tarasy i portyki prawie 64 tysiące. Całość wyłożona jest białym marmurem a sam budynek, zgodnie z tradycją islamu, ozdobiony jest kaligrafią. Podczas mojej wizyty, budynek był wypełniony ludźmi i odbywały się w nim modły, jednak okolice nie były jakoś szczególnie zatłoczone. Na wejściu do meczetu należy zostawić swoje buty u portiera. Dostaniemy numerek który umożliwi nam ich odebranie.
Liczy się położenie

Sam meczet pomimo tego że jest imponujących rozmiarów, nie zrobił na mnie jakieś szczególnego wrażenie. Za to jego położenie, to jak wpisuje się w okolicę i jednocześnie z niej wybija, i to jaki spokój panuje dookoła, nie daje mi o sobie zapomnieć. Architektura świątyni przypomina wiele zbudowanych w Polsce w latach 60, 70 i 80 kościołów, nie było to więc dla mnie wielkie novum. Niesamowicie natomiast prezentuje się on przy zachodzie słońca, gdy jego biała bryła wydobywa się z ciemniejącego nieba. Pamiętam że włóczyłem się po tarasach meczetu trochę bez celu, ale chyba jednak z małym pragnieniem żeby tą chwilę zachować. Kiedy natomiast słońce już zaszło i zaczęło robić się zimniej, czułem że nadszedł moment rozstania, że nie mogę nic na to poradzić, mimo tego że chciałem zostać na dłużej.
To był ten moment gdy czujecie że kogoś już kiedyś w życiu poznaliście ale nie wiecie skąd. To wrażenie kiedy przy pierwszym spotkaniu czujecie że znacie się z tą osobą całe życie. Dziwne to było doprawdy przeżycie, otrząsnąć z niego pozwoliło mi dopiero pójście ze znajomymi na imprezę. W Islamabadzie, tak samo jak w Kabulu, życie towarzyskie toczy się w dwóch równoległych światach.

Nie jest tak źle

Prawo dotyczące zakupu alkoholu nie jest tak strasznie restrykcyjne jak w Afganistanie gdzie picie zagrożone jest karą śmierci. W Pakistanie od uzyskania niepodległości aż do połowy lat siedemdziesiątych, sprzedaż alkoholu była całkowicie legalna. Od tego czasu wprowadzono zakaz sprzedaży alkoholu muzułmanom i jego reklamowania. Muzułmanie stanowią 97% populacji kraju, więc do kupna upoważnione jest jedynie pozostałe 3%, głównie chrześcijanie. Żeby dokonać zakupu muszą oni uzyskać pozwolenie, które upoważnia do zakupu 100 butelek piwa i 5 butelek cięższych alkoholi na miesiąc. W dalszym ciągu więc można zostać alkoholikiem. Limity nie są jednak ściśle przestrzegane. W związku z tymi ograniczeniami kwitnie więc kultura imprez ogrodowych w których bawią się wspólnie wszyscy. Alkohol natomiast albo kupuje się na czarnym rynku, albo przynoszą go znajomi ‘innowiercy’.
Podczas mojego krótkiego pobytu, imprezowałem właściwie codziennie, w domach zwykłych Pakistańczyków, w klubach i restauracjach. Niczym się to tak naprawdę nie różniło od tego jak imprezujemy w Polsce czy jak imprezuje się w Singapurze. Podobnie więc jak w przypadku Iranu, to co przekazują nam media i co widzimy z krótkich relacjach telewizyjnych to tylko jedna strona medalu. W dzisiejszych czasach, kiedy przez internet możemy dowiedzieć się wszystkiego o każdym zakątku świata, ludzie żyją w coraz bardziej podobny sposób.

Weekendowe wycieczki sposobem na nudę
Z Islamabadu godnym wspomnienia jest jeszcze to że, leży on w dolinie otoczonej przez Góry Margalla. Ponieważ miasto jest bezpieczne, mamy właściwie pełną wolność w organizacji pieszych wycieczek, można więc każdy weekend spędzić wśród zieleni i przyrody, nie wdychając spalin kotłujących się w dolinie. Każdemu kto się w Islamabad znajdzie, szczerze polecam wybrać się w góry, bo widoki są naprawdę niezapomniane. Godnym polecenia miejscem jest też restauracja Munal znajdująca się prawie na szczycie jednej z gór ze spektakularnym widokiem na stolicę.

Podróż do Pakistanu
Islamabad to jedno z tych miejsc którego nie da się zapomnieć przez to że jest tak inne od wszystkiego dookoła. Nie jest samo w sobie niezwykłe, jakieś szczególnie piękne, ale ta inność to coś co przyciąga. Być może polecanie wczasów w Pakistanie to zbyt wiele. Nikt chyba nie jest na tyle szalony, ale wycieczka do Islamabadu to może być dobry pomysł na coś zupełnie innego od leżenia na plaży w Egipcie. Najważniejsze o czym musicie pamiętać, to żeby nie planować Indii i Pakistanu jako przystanków w jednej podróży. Może wam to nastręczyć dużo kłopotów których z całą pewnością nie chcecie przeżywać. Jeżeli po wszystkim co napisałem wybieracie się do Pakistanu, niewątpliwe potrzebna wam będzie wiza. Jak to zrobić dowiesz się z wpisu o tym jak zdobyć wizę do Pakistanu (plus dużo informacji o innych potencjalnych problemach wizowych).


